sobota, 28 września 2013

Biorę udział w rozdaniu ;)

Witam was..... rozpoczął się rok szkolny i nie mam czasu ani serca do pisania bloga :(
Może za jakiś czas się to zmieni....

Nadal dziennie wchodzę na blogi urodowe i te poświęcone głównie włosom oraz stosuję nowe, polecane produkty ;) Włosomaniaczką jestem cały czas.

Zapraszam na rozdanie zorganizowane przez Sekrety Naszego Piękna


Link do rozdania


środa, 20 marca 2013

Moje włosy w lutym

Witam, witam.

Kolejny miesiąc już dawno za nam. Niestety nie miałam możliwości zrobienia zdjęcia wcześniej stąd tak kolosalne opóźnienie :(


mycie: 

- Himalaya szampon
- BDFM (raz)


odżywki:

- Balsam na brzozowym propolisie (najczęściej)
- Joanna Naturia len i rumianek (pod olej)

maski:

- Kallos Latte (kilka razy)
- Biovax do włosów ciemnych (saszetka)
- maska Topła (wykończyłam resztki)



oleje:

- łopianowy z kiełkami pszenicy i olejkiem jojoba
- olej słonecznikowy (2 razy)


inne:

- siemię lniane (picie)
- serum A+E Biovax
- półprodukty
- tran
- skrzyp i pokrzywa w tabletkach
- magnez
- kozieradka + korzeń łopianu + skrzyp polny

W tym miesiącu włosy znowu się buntują. Wprawdzie henna mogła przyczynić się do ich przesuszenia, ale jednak myślałam, że intensywne olejowanie, maskowanie, chuchanie i dmuchanie trochę pomoże. Niestety włosy wyglądają o wiele gorzej niż w poprzednim miesiącu. Nie błyszczą tak ładnie i nie są tak lejące.

W tym miesiącu przetestowałam odlewkę oleju słonecznikowego, który za pierwszym razem spowodował prawdziwy efekt WOW. Włosy były gładkie, lejące, przepiękne!! Chcąc powtórzyć ten efekt naolejowałam włosy kolejny raz, później zastosowałam ten sam szampon i balsam....a efekty? Nic specjalnego. Nie wiem co jest nie tak z moimi włosami :(

Tak samo z maską Tołpy... niesamowicie wygładzała moje włosy, ale ostatnio, kiedy rozcięłam opakowanie i wygrzebywałam ostatnie jej resztki (wydobyłam całkiem sporą ilość produktu) maska mnie zawiodła. Włosy były niesamowicie napuszone przez całe 2 dni!! Zwykle drugiego dnia od mycia włosy są gładkie i bardziej zdyscyplinowane ale nie tym razem...
Ok, koniec marudzenia ;)

Spowiedź:

- Zrobić większe denko niż w styczniu (zwłaszcza włosowe)
Miało być trochę więcej ale jest ok
- Olejować włosy przed każdym myciem (bez żadnych wyjątków)
Zrobione ;)
- Nie kupować żadnych nowych produktów do włosów
Również zrobione - kupiłam dopiero teraz ;p
- Pić nadal dziennie siemię lniane
Piłam prawie dziennie
- Pod koniec miesiąca znowu podciąć 1 cm
Jeszcze nie podcinałam ale to zrobię, muszę poczekać aż mój fryzjer (czyli mama) będzie mieć więcej czasu
- Nie dopuścić do tego żeby włosy zaczęły nadmiernie wypadać
No staram się, staram ;p

A jakie plany na marzec?

- Wykorzystać produkty przeznaczone do akcji Denko
- Spać w koczku!!! i zabezpieczać końcówki włosów w ciągu dnia
- Stosować dziennie moją nową ręcznie robioną wcierkę, o której napiszę innym razem ;p
- Przetestować nowe produkty do włosów

Czas na zdjęcia. Włosy po podcięciu 2 cm.





Pozdrawiam cieplutko ;**



niedziela, 10 marca 2013

Denko, denko lutowe.....

Witam, witam,
troszkę marca już minęło więc pora na denko z poprzedniego miesiąca ;)



1. Bielenda, Beauty Milky- śmietankowa maseczka do rąk.
Stosowałam cienką warstwę - jak zwykły krem. Ma bardzo przyjemny, słodki zapach, nie daje długotrwałego efektu ale przez jakiś czas po jej zastosowaniu dłonie są miękkie i nawilżone. Chcę przetestować inne kremy do rąk więc tego raczej nie kupię ponownie.

2. Avon Naturals, żel do ciała o zapachu kwiatu wiśni.
Śliczny zapach, produkt bardzo wydajny, ładnie się pieni. Jednak skład jest taki sobie i na jakiekolwiek czary mary nie mamy co liczyć. Mył bo mył, ale balsam po jego użyciu to konieczność. Raczej nie kupię ponownie.

3. Rexona, antyperspirant
Ma śliczny zapach, jest bardzo wygodny w użyciu, wydajny. Czy daje jakieś super efekty? Nie jest ani najlepszy ani też najgorszy, ale kupuję ciągle Rexonę (różne wersje) bo nie mam ulubionego a te krzywdy mi nie robią. Kupię ponownie (już nawet kupiłam)

4. Avon, Planet Spa, maseczka do twarzy z białą herbatą
Typu peel-off zatem do ściągania. Delikatna - nie wyrywa całego owłosienia z twarzy podczas zdejmowania. Ślicznie pachnie, przyjemna w użyciu, ładnie rozjaśnia i wygładza skórę. Skład ma nieciekawy jak to kosmetyk z Avonu. Mam jeszcze jedną tubkę ale nowej nie kupię ponownie.

5.Bingo Spa, maska do włosów, masło Shea i pięć alg
Cudownie pachnie, nawilża i wygładza włosy. Idealna do tuningowania. Mało wydajna, bardzo szybko się skończyła :( Na pewno kupię ponownie.    

6. Gloria, emulsja do włosów.
Rzadka, zielona, o nieprzyjemnym zapachu, solo nie dawała sobie rady. Dodawałam ją do moich mieszanek i była wtedy ok ;) Raczej nie kupię ponownie  
       
7. Eveline, Oczyszczający płyn micelarny 3 w 1.
Na pierwszy rzut oka mmmm cudeńko to musi być ;) Matujący, do cery tłustej, z kwasem hialuronowym.... W rzeczywistości? Woda o bardzo delikatnym zapachu, która nie robi krzywdy ale też nie dopieszcza skóry za bardzo. Z makijażem radzi sobie średnio. Niektóre tusze do rzęs zmywa, inne tylko rozmazuje. Z wodoodpornym w ogóle by sobie nie poradził. Nie mogłam nim domyć kredki Super Shock. Nie wiem czy kupię ponownie.

8. Lactacyd, emulsja do higieny intymnej.
Bardzo przyjemny produkt. Delikatny, ładnie pachnie, nie podrażnia, bardzo wydajny. Kupię ponownie.  
 

W tym miesiącu więcej produktów przypadło mi do gustu. Dużo zalegających kosmetyków już zdążyłam wykończyć i teraz zabieram się za te przyjemniejsze ;)

Pozdrawiam was gorąco ;*

 

niedziela, 3 marca 2013

Henna Khadi Ciemny Brąz - trzecie podejście

Witam, witam.

Ponieważ ostatnio na farbowanie włosów zużyłam jedynie połowę opakowania henny, przyszedł czas na kolejne hennowanie.

Zdjęcie z neta, bo swoje opakowanie już zdążyłam wyrzucić


Składniki:

- szklanka czarnej herbaty (nie za gorącej)
- pół opakowania henny Khadi ciemny brąz
- maska do włosów Alterra granat i aloes
- szczoteczka do zębów ;p
- miseczka szklana

Co i jak?

Wsypałam proszek do miseczki, dolałam pół szklanki herbaty i intensywnie mieszałam. Co jakiś czas dolewałam jeszcze trochę herbaty aż do momentu kiedy uzyskałam zadowalającą mnie konsystencję (najlepiej to robić właśnie szczoteczką do zębów - najszybciej rozbija grudki)
Kiedy pozbyłam się wszystkich grudek dodałam dużą łyżkę stołową maski do włosów i znów mieszałam.

Nakładanie?

Tym zajęła się jak zwykle moja mama. Niestety nie miałam już oryginalnych rękawiczek więc dałam jej takie gumowe (znalazłam w szafce nieodpakowane, jałowe rękawiczki chirurgiczne ;p ). To nie był zbyt dobry pomysł, ponieważ gumowe rękawice bardzo ciągnęły moje włosy ale cóż... ;p
Włosy zawinęłam w foliowy czepek oraz wielki, ciepły ręcznik.

Czas trzymania?

Prawie 3 godziny (trzymałabym dłużej ale było już bardzo poźno)

Efekty?

Suche, sianowate włosy, które miałam ochotę umyć już następnego dnia ale niestety musiałam się powstrzymywać. Najgorzej było z próbą rozczesania ich....
Co do koloru to wyszedł on ciemniejszy niż poprzednim razem z czego jestem bardzo zadowolona.


Teraz czas na zdjęcie, chociaż moje włosy prezentują się tragicznie (zdecydowanie czas na ścięcie)

po 2 dniach, włosy trochę nieświeże z dziwnymi końcówkami ale innego zdjęcia nie mam ;p
 

 Na zdjęciu widać, że końce są trochę jaśniejsze niż włosy u nasady ale na żywo było to prawie niezauważalne.

Pozdrawiam wszystkich ;*



niedziela, 17 lutego 2013

Denko, denko styczniowe... + mini zakupy

Cześć wam ;))

Post ukazał się tak późno ponieważ w styczniu udało mi się wykończyć bardzo mało produktów (za to w lutym uzbierało się ich chyba najwięcej). Chciałam połączyć te denka i napisać notkę na początku marca ale.... zrobiłam już fotkę a produkty wyrzuciłam..... a nie będę wam pokazywać produktów rozsypanych na różnych zdjęciach.
Tak więc szybkie denko i coś, co zakupiłam niedawno:


 Nie numerowałam produktów, bo jest ich mało i ciężko by się było nie połapać który jest który ;p

 1. Płyn do kąpieli, Avon, szampan i tajski kwiat lotosu:
Zapach dziwny.. wolę jednak owocowe bądź kwiatowe, mało się pienił, piana szybko znikała, małe opakowanie- niewydajny. Cena też zbyt wysoka (ja dostałam go akurat gratis) Nie kupię ponownie.
2. Balsam brązujący Pharmaceris do skóry wrażliwej:
Miał być bezzapachowy - ja czułam wyraźny, kwaśny zapach. Lekki, szybko się wchłaniał, nie podrażniał skóry. Niestety jest to BALSAM więc powinien chociaż trochę nawilżyć skórę, a po jego użyciu skóra była strasznie sucha. Co do właściwości brązujących to nie zauważyłam takowych. W ogóle! Kupiłam go w promocji w Super-Pharm. Cena regularna jest stanowczo za wysoka. Nie kupię ponownie.
3. Tołpa, odżywka - maska do włosów odbudowująca.
Posiada w składzie mój ukochany olej jojoba, który bardzo dobrze służy moim włosom. Skład nie jest idealny, ponieważ maska posiada np. parabeny ale ja stosowałam ją tylko na długość włosów. Efekty? Idealnie nawilżone, pachnące, błyszczące włosy aż po same końce. Na pewno kupię ją ponownie!
4. Zmywacz do paznokci BeBeauty z Biedronki
Bez acetonu, nawet ładnie zmywał, bardzo tani, wygodne opakowanie z pompką. Kupiłam kolejne opakowanie ale mam zamiar przetestować jeszcze jakieś inne zmywacze więc raczej nie kupię ponownie.
5. Odżywka do paznokci 8 w 1 Eveline
To już moje kolejne opakowanie. Kiedyś mi służyła, teraz nie widzę żadnego działania. Mam zamiar zainwestować w Nail Teka, bo widziałam go stacjonarnie w drogerii Hebe. Do tej odżywki raczej już nie wrócę ponownie.
6. Krem pod oczy z granatem, Avon.
Ma śliczny, mieniący się kolor ;p (uwielbiam takie duperele chociaż powinnam oceniać działanie kosmetyku), szybko się wchłania, krzywdy mi nie zrobił, niczego specjalnie też nie polepszył. Cholera jest strasznie wydajna i nie chciała się skończyć. Mam jeszcze 3 inne kremy pod oczy, a ten jakoś specjalnie mnie nie zachwycił więc nie kupię ponownie.


A teraz nowości:



Żele pod prysznic Original Source: limonka i drzewo herbaciane(?) oraz czekolada i pomarańcza.
Wspaniałe zapachy, które mogłabym wąchać bez końca. Na razie czekają jednak na swoją kolej w szafeczce. Kupiłam je w Biedronce. Zapłaciłam ok. 10 zł za dwie sztuki.

Wysuszacz/ top coat (jak kto woli) Seche Vite. Kupiłam na allegro po bardzo atrakcyjnej cenie.
Śmierdzi przeokrutnie, schnie momentalnie, pięknie nabłyszcza paznokcie, minimalnie przedłuża ich trwałość.



Pozdrawiam ;***


piątek, 8 lutego 2013

Moje włosy w styczniu

Lekko opóźniony post podsumowujący moją pielęgnację włosów w styczniu. Zdjęcia już od dawna mam więc pora je w końcu pokazać.

Czym dopieszczałam swoje włosy w tym miesiącu?

mycie: 

- Himalaya szampon (głównie)
- BDFM


odżywki:

- Balsam na brzozowym propolisie
- Joanna Naturia len i rumianek (pod olej)

maski:

- Kallos Latte

- Bingo Spa shea i 5 alg (z dodatkiem spiruliny i d-pantenolu)


oleje:

- łopianowy z kiełkami pszenicy i olejkiem jojoba


inne:

- siemię lniane (picie)

- serum A+E Biovax
- półprodukty
- tran
- skrzyp i pokrzywa w tabletkach
- magnez
- kozieradka

W tym miesiącu moje włosy zachowywały się bardzo grzecznie ;p Były gładkie, błyszczące i nie plątały się. Pod koniec miesiąca były troszkę obciążone (dawno nie używałam szamponu z SLES) ale akurat miałam hennować włosy więc poczekałam z tym.

Spowiedź:

- Kolejny raz zafarbować włosy henną Khadi
Zrobiłam w pierwszych dniach lutego
- Stosować dziennie wcierkę z kozieradki
stosowałam ale nie codziennie (zwykle na noc przed myciem włosów)
- Zabezpieczać końcówki
po każdym myciu Biovaxem A+E
- Wykończyć moje tabletki ze skrzypem i z pokrzywą
jeszcze je mam ale powoli się kończą ;p
- Później wykończyć Megakrzem
zrobię to dopiero w lutym
- No i najważniejsze: ostatniego dnia miesiąca zrobić dobrej jakości zdjęcie do podsumowania akcji zapuszczania a następnie poprosić mamę o ścięcie ok 2 cm włosów :(
Zrobione ;p Poszedł 1 cm ale zawsze coś ;p

Plany na luty:

- Zrobić większe denko niż w styczniu (zwłaszcza włosowe)
- Olejować włosy przed każdym myciem (bez żadnych wyjątków)
- Nie kupować żadnych nowych produktów do włosów
- Pić nadal dziennie siemię lniane
- Pod koniec miesiąca znowu podciąć 1 cm
- Nie dopuścić do tego żeby włosy zaczęły nadmiernie wypadać

Teraz zdjęcia zrobione ostatniego dnia stycznia (jeszcze przed hennowaniem)


Z lampą




I bez lampy





Pozdrawiam Was serdecznie ;**



czwartek, 24 stycznia 2013

Mierzymy sobie włosy czyli.... moje włosy w centymetrach ;))

Witajcie, jakiś czas temu (gdzieś w połowie listopada) zaczęłam mierzyć włosy centymetrem. Wcześniej robiłam tylko zdjęcia i obserwowałam przyrost "na oko".

Co zaobserwowałam?

Jedną, niezmienną wartością jest objętość mojego kucyka, która wynosi ok. 7,5 - 8 cm

Pocieszającym jest nieco fakt, że nie wlicza się do tego jeszcze moja grzywka, która wciąż jest za krótka.





Skarpetkowy koczek w moim wykonaniu. Po kilku godzinach widać baby hair dookoła głowy
A tu widać jakiej grubości jest mój kucyk, włosy wywijają się jak zawsze ;p

A teraz zmienne ;)
                                                                      17.11.2012                                                                           

Długość włosów: ok. 65,5 cm
Długość grzywki: ok. 23 cm

                                                                       12.12.2012                                                                          

Długość włosów: ok. 67 cm
Długość grzywki: ok. 25 cm

                                                                      16.01.2013                                                                             
Długość włosów: ok. 68,5 cm
Długość grzywki: ok. 26,5 cm


 To średnio 1,5 -2 cm miesięcznie. Niestety nie jestem w stanie stwierdzić ile moje włosy rosną bez żadnych wspomagaczy. Akurat w tych miesiącach stosowałam masę suplementów i wcierek.



  




Mam zamiar mierzyć włosy co miesiąc i uzupełniać te dane ;) Mój ideał centymetrowy to najdłuższa partia włosów długości 76 cm <3
Ale też czeka mnie dużo cięcia, bo końce są w opłakanym stanie.
Mam tylko nadzieję, że do końca roku uda mi się osiągnąć swój cel.

Pozdrawiam Was gorąco ;**





                             

środa, 23 stycznia 2013

Zakupy kosmetyczne grudzień/styczeń + piję siemię lniane!

Witam was cieplutko ;))

Ostatni wpis zakupowy pojawił się na moim blogu na początku grudnia więc czas na kolejny, ponieważ trochę się tego nazbierało.


1. Zmywacz do paznokci BeBeauty z Biedronki - kolejne opakowanie. Wydajny, łagodny dla paznokci, skuteczny
2. Kozieradka - do mojej wcierki
3. Calcium Pantothenicum - mam zamiar brać w lutym
4. 2 kredki Emily od Golden Rose
5. Pomadka do ust Avon "Idealny pocałunek" w kolorze Chic Nude
6. Baza pod cienie Dax Cashmere - idealna
7. Woda toaletowa Avon Scentini Purple Pulse - śliczny zapach na wiosnę
8. 2 lakiery Virtual od Joko w kolorze fioletowym. Niestety nie mają numerków



9. Szampon do włosów Himalaya - cudowny, cudowny, cudowny!!!
10. Krem do rąk Isana masło shea & kakao - edycja limitowana, w promocji za niecałe 4 zł - pachnie cudownie!
11. Płyn micelarny BeBeauty z Biedronki - czeka w kolejce
12. Tonik do cery trądzikowej Best - trądziku nie mam ale cerę tłustą i owszem


Ostatnia rzecz osobno, bo zrobiłam jej fotkę wcześniej a później pokroiłam na kawałki:
13. Mydło Aleppo 40 %


A teraz zbliżenia:

Kredki Emily są wodoodporne i łatwo robi się nimi kreski. Nie widać za wyraźnie ale są w kolorze fioletowym oraz ciemnozielonym
Zbliżenie na pomadkę. Pachnie kakao zmieszanym z masłem shea, cudownie nawilża usta, kolor wybierałam na oko i trafiłam idealnie





A teraz z innej bajki:





Rozpoczynam kurację siemieniem lnianym. Wczoraj wypiłam swój pierwszy kubek wg przepisu Anwen ( łyżka siemienia zalana wrzątkiem). Po ostygnięciu dodałam trochę soku malinowego dla smaku i wypiłam. Najwięcej kłopotu było przy ziarenkach, których nie dało się pogryźć.

O efektach picia lnu poinformuję was za miesiąc ;))

Pozdrawiam was wszystkich



niedziela, 13 stycznia 2013

Moje włosy w grudniu

Kolejny miesiąc minął więc najwyższa pora na comiesięczną aktualizację włosową ;)

mycie: 
- Alterra morela i pszenica
- Himalaya szampon (mój absolutny hit)
- BDFM (raz chyba)


odżywki:

- emulsja Gloria
- balsam na brzozowym propolisie
- Joanna Naturia len i rumianek

maski:
- Kallos Latte
- Stapiz Sleek Line
- Tołpa (raz ale efekt był cudowny)


oleje:
- łopianowy z kiełkami pszenicy i olejkiem jojoba
- olej Amla Dabur
- olej ze słodkich migdałów
- olej Vatika na końcówki

inne:

- Joanna Rzepa kuracja wzmacniająca
- drożdże
- skrzypokrzywa
- serum A+E Biovax
- półprodukty
- tran


Moje włosy były strasznie kapryśne w tym miesiącu. Te same produkty raz bardzo im się podobały a znowu innym razem powodowały suche siano.

Spowiedź:

 - Hennować włosy farbą Khadi
Zrobione
- dalej sumiennie pić drożdże
Może nie codziennie ale nie zrezygnowałam z nich zupełnie
- przez cały miesiąc brać 2 razy dziennie moje nowe tabletki ze skrzypem i z pokrzywą
Pomysł umarł ale zaczynam teraz ;)
- skończyć kurację Joanną Rzepą
Wykonane
- w szczególny sposób chronić końcówki przed zniszczeniem
Staram się ale efekty są marne niestety...

 Postanowienia na styczeń:

- Kolejny raz zafarbować włosy henną Khadi
- Stosować dziennie wcierkę z kozieradki
- Zabezpieczać końcówki
- Wykończyć moje tabletki ze skrzypem i z pokrzywą
- Później wykończyć Megakrzem
- No i najważniejsze: ostatniego dnia miesiąca zrobić dobrej jakości zdjęcie do podsumowania akcji zapuszczania a następnie poprosić mamę o ścięcie ok 2 cm włosów :(


z lampą

i bez lampy

Nie mogłam zapanować nad moimi końcówkami, które wywijają się i żyją własnym życiem ;p

Myślę, że dzięki nowej metodzie nakładania oleju pod odzywkę są bardziej błyszczące. Ogólnie olejek łopianowy ma na nie bardzo dobry wpływ ;) Jedynie mam mieszane uczucia co do Amli... chyba przesusza mi włosy a zostało mi go dosłownie na jedno użycie. I nie wiem co z nim zrobić, czy zaryzykować czy go wyrzucić..

Pozdrawiam


wtorek, 8 stycznia 2013

"Szczęśliwa 13" - rozdanie Styczniowe. Biorę udział ;))



Chciałam poinformować oraz zachęcić innych ;) do wzięcia udziału w rozdaniu na blogu Sekrety Naszego Piekna ;)
Do wygrania wybrana przez nas samych paletka cieni Sleek.

Po dłuższym zastanowieniu wybrałam cienie Matte Darks.
Link do strony z rozdaniem tutaj



Denko denko grudniowe....

Grudzień minął bardzo szybko i niewiele też produktów z tych zaplanowanych udało mi się wykończyć.
Tym razem nie umieszczałam na blogu zdjęcia produktów do wydenkowania więc zużyte kosmetyki przez cały miesiąc trzymałam w worku ażeby zrobić im wspólne zdjęcie.

A oto i one:



1. Żel do higieny intymnej Facelle. 
Mały koszmarek, który wysuszył moje włosy. Do mycia ciała również się nie nadawał, ponieważ w ogóle nie chce się spienić a później nie chce się nawet spłukać! 
Przelałam go do opakowania z pompką i nadal używam ale tylko do prawdziwego jego celu. Cholernie wydajny (trzy miesiące wykańczania na siłę i nadal trochę zostało). Nie kupię go ponownie.

2. Kuracja wzmacniająca Joanna Rzepa.
To już któreś opakowanie z kolei. Cudowny aplikator, cudowny rzepowy zapach, który uwielbiam. Może i nie hamuje całkowicie wypadania ale powoduje wysyp małych włosków ;)
Będę testować inne wcierki ale kiedyś na pewno kupię ponownie.

3. Płyn micelarny Bourjois
Z początku byłam średnio zadowolona, bo nie radzi sobie całkowicie z moim tuszem do rzęs. Jednak po zakupieniu płynu micelarnego z Eveline stwierdzam, że wrócę jednak do Bourjois. Tamten nie sprawdza się ani trochę ;( Chcę jeszcze przetestować płyn z Biedronki ale jak okaże się niewypałem to chyba wrócę do Bourjois czyli raczej kupię.

4. Żel pod prysznic i szampon do włosów bezzapachowy, Alterra.
Koszmarny, kwaśny, alkoholowy zapach, galaretowata, niepieniąca się konsystencja. Włosy umyłam nim może ze 2 razy i strasznie przesuszył mi skórę głowy. Zużyłam go do mycia ciała. Zdecydowanie nie kupię ponownie.

5. Masło do ciała prowansalska lawenda i jaśmin, Avon.
Jego zapach jest po prostu OKROPNY! Strasznie się męczyłam zużywając go. Co do konsystencji to jest całkiem ok. Posiada fioletowe drobinki, które rozpuszczają się na szczęście po wmasowaniu w skórę. Szybko się wchłania, nie lepi się. Niestety skład nie powala na kolana no i oczywiście zapach dyskwalifikuje ten kosmetyk więc nie kupię ponownie.

6. Maska do stóp z glinką i lawendą, Avon
Produkt totalnie niepotrzebny, chyba nawet jeszcze bardziej niż peelingi do stóp. Zużyłam ale szło mi bardzo opornie. Podczas kąpieli w wannie wystawiałam stopy na zewnątrz, nakładałam maseczkę i machałam sobie nogami z nudów przez ok. 10 minut. Maseczkę ciężko spłukać, nic nie daje, nie pachnie jakoś specjalnie..... nie kupię ponownie.

No to tyle. Przejrzałam moje łazienkowe szafki i spisałam sobie listę kosmetyków do wydenkowania na styczeń. Jest tego zdecydowanie więcej. Mam nadzieję, że poradzę sobie z nimi.

Pozdrawiam ;))



poniedziałek, 7 stycznia 2013

Podsumowanie roku i urodowe postanowienia na 2013 rok


Witam was ;))
Początek nowego roku to idealny czas na wszelkiego rodzaju podsumowania. Może skuszę się później na podsumowanie np. ulubionych kosmetyków tego roku ale w sumie nie byłoby tego za wiele. Ten rok skupiał się na akcji Denko i wykorzystywaniu niezbyt udanych kosmetyków, które przez kilka miesięcy zalegały w moich szafkach.

No to przejdźmy wreszcie do rzeczy:

10 punków o tym co zmieniłam w swojej pielęgnacji i wyglądzie:

1. Moje włosy wreszcie ruszyły i przekroczyły punkt, w którym stały przez kilka miesięcy ( długość do paska od stanika ). To naprawdę niezły wyczyn, bo miałam wrażenie, że przez co najmniej pół roku stoją w miejscu...

2. Przeszłam 3 kuracje drożdżowe. Sama się sobie dziwię jak to przetrwałam. Zapach i smak drożdży nadal uważam za najpaskudniejszy na świecie i absolutnie ani trochę się do niego nie przyzwyczaiłam. Ale efekty tych kuracji były genialne - zwłaszcza moje paznokcie zrobiły się mocne i przestały się rozdwajać.

3. Olejowałam włosy. Najpierw indyjskimi olejami, później rożnymi mieszankami oraz olejem rycynowym. Obecnie mój ulubiony to rosyjski olejek do włosów z łopianem, kiełkami pszenicy i olejem jojoba <3 Mam strasznie mieszane uczucia co do olejowania. Czasami nie widzę żadnych efektów, często też włosy są jeszcze bardziej suche zwłaszcza na końcach :( Ale raczej nie będę się poddawać.

4. Nauczyłam się nowych fryzur. Przeważają oczywiście wszelkiego rodzaju plecionki, które jednak wykonuję na czyiś głowach ;p Na swojej potrafię zrobić coś jedynie z boku co średnio mnie satysfakcjonuje.

5. Ten rok był zdecydowanie rokiem najdłuższych paznokci w moim życiu. Skończyłam na dobre z obgryzaniem i stan paznokci wyraźnie się poprawił. Nadal zdarzają się gorsze chwile (jak na przykład teraz kiedy wciąż ratuję je po przedświątecznym sprzątaniu) ale wciąż są w o niebo lepszej kondycji niż kiedyś.

6. Mój makijaż. Kiedyś był tylko podkład, puder i tusz. Teraz postawiłam na makijaż oka. Zakupiłam sliczną paletę cieni od Sleeka oraz bazę i szaleję. Uczę się również robić kreski eyelinerem i wychodzi mi coraz lepiej.

7. Koniec z chemicznymi farbami! Postawiłam na naturalną hennę i teraz sklepowe półki z farbami omijam szerokim łukiem. Nie mam zamiaru więcej farbować zwłaszcza, że do dziś muszę podziwiać jego skutki (jasne, spalone końcówki).

8. Trochę mniej pozytywnie... właśnie rozdwojone końcówki. Nie mam serca ich podcinać tak często jak tego wymagają (a może raczej tak dużo). Bo co da podcięcie o 0,5 cm skoro włosy nadal są wycieniowane a rozdwojone końce mam nawet na odrastającej grzywce!

9. Moja koszmarna cera. W tym roku przeszła prawdziwe piekło. Najpierw zaserwowałam jej olbrzymią ilość słońca podczas wakacji (i nie stosowałam dziennie kremu z filtrem), później przeszła parę niezłych wysypów po kuracjach drożdżami. Do dziś nie jest idealnie ale wszystko powoli się goi. Pomogło mi w tym zdecydowanie mydło Alepp, do którego na samym początku byłam sceptycznie nastawiona.

10. Masa wypróbowanych kosmetyków do włosów. Trochę jednak pomogły określić co moje włosy lubią a czego nie. Jak już nieraz wspominałam są one kapryśne i rożnie reagują lecz teraz przekonałam się na własnej skórze (a raczej włosach) jak działają tzn hity wizażowe i blogowe. A nie wszystkie w rzeczywistości okazały się ideałami.

Co planuję w 2013 roku?

1. Zapuścić włosy do pasa. Tak wiem.... dość ambitnie zwłaszcza, że moje włosy dość wolno rosną ale zobaczymy ;)

2. Pozbyć się rozdwojonych końcówek. No i właśnie ten punkt kłóci się z tym powyżej...

3. Zagęścić włosy. Chciałabym mieć co najmniej 9 cm w kucyku. Na chwilę obecną jest niecałe 8 (pocieszam się tym, że dojdzie do tego moja zapuszczana grzywka)

4. Przetestować więcej rosyjskich kosmetyków do włosów

5. Znaleźć szampon idealny (który nie przesuszy skóry, nie spowoduje wypadania i będzie łagodny dla włosów)

6. Udoskonalić mój makijaż. A głównie chodzi mi o zakup porządnych pędzli.

7. Nauczyć się robić wzorki na paznokciach  ;)

8. Kupić szczotkę Tangle Teezer na którą poluję już kilka miesięcy..

I z zupełnie innej beczki:

9. Dostać się na wymarzoną uczelnię....