czwartek, 24 stycznia 2013

Mierzymy sobie włosy czyli.... moje włosy w centymetrach ;))

Witajcie, jakiś czas temu (gdzieś w połowie listopada) zaczęłam mierzyć włosy centymetrem. Wcześniej robiłam tylko zdjęcia i obserwowałam przyrost "na oko".

Co zaobserwowałam?

Jedną, niezmienną wartością jest objętość mojego kucyka, która wynosi ok. 7,5 - 8 cm

Pocieszającym jest nieco fakt, że nie wlicza się do tego jeszcze moja grzywka, która wciąż jest za krótka.





Skarpetkowy koczek w moim wykonaniu. Po kilku godzinach widać baby hair dookoła głowy
A tu widać jakiej grubości jest mój kucyk, włosy wywijają się jak zawsze ;p

A teraz zmienne ;)
                                                                      17.11.2012                                                                           

Długość włosów: ok. 65,5 cm
Długość grzywki: ok. 23 cm

                                                                       12.12.2012                                                                          

Długość włosów: ok. 67 cm
Długość grzywki: ok. 25 cm

                                                                      16.01.2013                                                                             
Długość włosów: ok. 68,5 cm
Długość grzywki: ok. 26,5 cm


 To średnio 1,5 -2 cm miesięcznie. Niestety nie jestem w stanie stwierdzić ile moje włosy rosną bez żadnych wspomagaczy. Akurat w tych miesiącach stosowałam masę suplementów i wcierek.



  




Mam zamiar mierzyć włosy co miesiąc i uzupełniać te dane ;) Mój ideał centymetrowy to najdłuższa partia włosów długości 76 cm <3
Ale też czeka mnie dużo cięcia, bo końce są w opłakanym stanie.
Mam tylko nadzieję, że do końca roku uda mi się osiągnąć swój cel.

Pozdrawiam Was gorąco ;**





                             

środa, 23 stycznia 2013

Zakupy kosmetyczne grudzień/styczeń + piję siemię lniane!

Witam was cieplutko ;))

Ostatni wpis zakupowy pojawił się na moim blogu na początku grudnia więc czas na kolejny, ponieważ trochę się tego nazbierało.


1. Zmywacz do paznokci BeBeauty z Biedronki - kolejne opakowanie. Wydajny, łagodny dla paznokci, skuteczny
2. Kozieradka - do mojej wcierki
3. Calcium Pantothenicum - mam zamiar brać w lutym
4. 2 kredki Emily od Golden Rose
5. Pomadka do ust Avon "Idealny pocałunek" w kolorze Chic Nude
6. Baza pod cienie Dax Cashmere - idealna
7. Woda toaletowa Avon Scentini Purple Pulse - śliczny zapach na wiosnę
8. 2 lakiery Virtual od Joko w kolorze fioletowym. Niestety nie mają numerków



9. Szampon do włosów Himalaya - cudowny, cudowny, cudowny!!!
10. Krem do rąk Isana masło shea & kakao - edycja limitowana, w promocji za niecałe 4 zł - pachnie cudownie!
11. Płyn micelarny BeBeauty z Biedronki - czeka w kolejce
12. Tonik do cery trądzikowej Best - trądziku nie mam ale cerę tłustą i owszem


Ostatnia rzecz osobno, bo zrobiłam jej fotkę wcześniej a później pokroiłam na kawałki:
13. Mydło Aleppo 40 %


A teraz zbliżenia:

Kredki Emily są wodoodporne i łatwo robi się nimi kreski. Nie widać za wyraźnie ale są w kolorze fioletowym oraz ciemnozielonym
Zbliżenie na pomadkę. Pachnie kakao zmieszanym z masłem shea, cudownie nawilża usta, kolor wybierałam na oko i trafiłam idealnie





A teraz z innej bajki:





Rozpoczynam kurację siemieniem lnianym. Wczoraj wypiłam swój pierwszy kubek wg przepisu Anwen ( łyżka siemienia zalana wrzątkiem). Po ostygnięciu dodałam trochę soku malinowego dla smaku i wypiłam. Najwięcej kłopotu było przy ziarenkach, których nie dało się pogryźć.

O efektach picia lnu poinformuję was za miesiąc ;))

Pozdrawiam was wszystkich



niedziela, 13 stycznia 2013

Moje włosy w grudniu

Kolejny miesiąc minął więc najwyższa pora na comiesięczną aktualizację włosową ;)

mycie: 
- Alterra morela i pszenica
- Himalaya szampon (mój absolutny hit)
- BDFM (raz chyba)


odżywki:

- emulsja Gloria
- balsam na brzozowym propolisie
- Joanna Naturia len i rumianek

maski:
- Kallos Latte
- Stapiz Sleek Line
- Tołpa (raz ale efekt był cudowny)


oleje:
- łopianowy z kiełkami pszenicy i olejkiem jojoba
- olej Amla Dabur
- olej ze słodkich migdałów
- olej Vatika na końcówki

inne:

- Joanna Rzepa kuracja wzmacniająca
- drożdże
- skrzypokrzywa
- serum A+E Biovax
- półprodukty
- tran


Moje włosy były strasznie kapryśne w tym miesiącu. Te same produkty raz bardzo im się podobały a znowu innym razem powodowały suche siano.

Spowiedź:

 - Hennować włosy farbą Khadi
Zrobione
- dalej sumiennie pić drożdże
Może nie codziennie ale nie zrezygnowałam z nich zupełnie
- przez cały miesiąc brać 2 razy dziennie moje nowe tabletki ze skrzypem i z pokrzywą
Pomysł umarł ale zaczynam teraz ;)
- skończyć kurację Joanną Rzepą
Wykonane
- w szczególny sposób chronić końcówki przed zniszczeniem
Staram się ale efekty są marne niestety...

 Postanowienia na styczeń:

- Kolejny raz zafarbować włosy henną Khadi
- Stosować dziennie wcierkę z kozieradki
- Zabezpieczać końcówki
- Wykończyć moje tabletki ze skrzypem i z pokrzywą
- Później wykończyć Megakrzem
- No i najważniejsze: ostatniego dnia miesiąca zrobić dobrej jakości zdjęcie do podsumowania akcji zapuszczania a następnie poprosić mamę o ścięcie ok 2 cm włosów :(


z lampą

i bez lampy

Nie mogłam zapanować nad moimi końcówkami, które wywijają się i żyją własnym życiem ;p

Myślę, że dzięki nowej metodzie nakładania oleju pod odzywkę są bardziej błyszczące. Ogólnie olejek łopianowy ma na nie bardzo dobry wpływ ;) Jedynie mam mieszane uczucia co do Amli... chyba przesusza mi włosy a zostało mi go dosłownie na jedno użycie. I nie wiem co z nim zrobić, czy zaryzykować czy go wyrzucić..

Pozdrawiam


wtorek, 8 stycznia 2013

"Szczęśliwa 13" - rozdanie Styczniowe. Biorę udział ;))



Chciałam poinformować oraz zachęcić innych ;) do wzięcia udziału w rozdaniu na blogu Sekrety Naszego Piekna ;)
Do wygrania wybrana przez nas samych paletka cieni Sleek.

Po dłuższym zastanowieniu wybrałam cienie Matte Darks.
Link do strony z rozdaniem tutaj



Denko denko grudniowe....

Grudzień minął bardzo szybko i niewiele też produktów z tych zaplanowanych udało mi się wykończyć.
Tym razem nie umieszczałam na blogu zdjęcia produktów do wydenkowania więc zużyte kosmetyki przez cały miesiąc trzymałam w worku ażeby zrobić im wspólne zdjęcie.

A oto i one:



1. Żel do higieny intymnej Facelle. 
Mały koszmarek, który wysuszył moje włosy. Do mycia ciała również się nie nadawał, ponieważ w ogóle nie chce się spienić a później nie chce się nawet spłukać! 
Przelałam go do opakowania z pompką i nadal używam ale tylko do prawdziwego jego celu. Cholernie wydajny (trzy miesiące wykańczania na siłę i nadal trochę zostało). Nie kupię go ponownie.

2. Kuracja wzmacniająca Joanna Rzepa.
To już któreś opakowanie z kolei. Cudowny aplikator, cudowny rzepowy zapach, który uwielbiam. Może i nie hamuje całkowicie wypadania ale powoduje wysyp małych włosków ;)
Będę testować inne wcierki ale kiedyś na pewno kupię ponownie.

3. Płyn micelarny Bourjois
Z początku byłam średnio zadowolona, bo nie radzi sobie całkowicie z moim tuszem do rzęs. Jednak po zakupieniu płynu micelarnego z Eveline stwierdzam, że wrócę jednak do Bourjois. Tamten nie sprawdza się ani trochę ;( Chcę jeszcze przetestować płyn z Biedronki ale jak okaże się niewypałem to chyba wrócę do Bourjois czyli raczej kupię.

4. Żel pod prysznic i szampon do włosów bezzapachowy, Alterra.
Koszmarny, kwaśny, alkoholowy zapach, galaretowata, niepieniąca się konsystencja. Włosy umyłam nim może ze 2 razy i strasznie przesuszył mi skórę głowy. Zużyłam go do mycia ciała. Zdecydowanie nie kupię ponownie.

5. Masło do ciała prowansalska lawenda i jaśmin, Avon.
Jego zapach jest po prostu OKROPNY! Strasznie się męczyłam zużywając go. Co do konsystencji to jest całkiem ok. Posiada fioletowe drobinki, które rozpuszczają się na szczęście po wmasowaniu w skórę. Szybko się wchłania, nie lepi się. Niestety skład nie powala na kolana no i oczywiście zapach dyskwalifikuje ten kosmetyk więc nie kupię ponownie.

6. Maska do stóp z glinką i lawendą, Avon
Produkt totalnie niepotrzebny, chyba nawet jeszcze bardziej niż peelingi do stóp. Zużyłam ale szło mi bardzo opornie. Podczas kąpieli w wannie wystawiałam stopy na zewnątrz, nakładałam maseczkę i machałam sobie nogami z nudów przez ok. 10 minut. Maseczkę ciężko spłukać, nic nie daje, nie pachnie jakoś specjalnie..... nie kupię ponownie.

No to tyle. Przejrzałam moje łazienkowe szafki i spisałam sobie listę kosmetyków do wydenkowania na styczeń. Jest tego zdecydowanie więcej. Mam nadzieję, że poradzę sobie z nimi.

Pozdrawiam ;))



poniedziałek, 7 stycznia 2013

Podsumowanie roku i urodowe postanowienia na 2013 rok


Witam was ;))
Początek nowego roku to idealny czas na wszelkiego rodzaju podsumowania. Może skuszę się później na podsumowanie np. ulubionych kosmetyków tego roku ale w sumie nie byłoby tego za wiele. Ten rok skupiał się na akcji Denko i wykorzystywaniu niezbyt udanych kosmetyków, które przez kilka miesięcy zalegały w moich szafkach.

No to przejdźmy wreszcie do rzeczy:

10 punków o tym co zmieniłam w swojej pielęgnacji i wyglądzie:

1. Moje włosy wreszcie ruszyły i przekroczyły punkt, w którym stały przez kilka miesięcy ( długość do paska od stanika ). To naprawdę niezły wyczyn, bo miałam wrażenie, że przez co najmniej pół roku stoją w miejscu...

2. Przeszłam 3 kuracje drożdżowe. Sama się sobie dziwię jak to przetrwałam. Zapach i smak drożdży nadal uważam za najpaskudniejszy na świecie i absolutnie ani trochę się do niego nie przyzwyczaiłam. Ale efekty tych kuracji były genialne - zwłaszcza moje paznokcie zrobiły się mocne i przestały się rozdwajać.

3. Olejowałam włosy. Najpierw indyjskimi olejami, później rożnymi mieszankami oraz olejem rycynowym. Obecnie mój ulubiony to rosyjski olejek do włosów z łopianem, kiełkami pszenicy i olejem jojoba <3 Mam strasznie mieszane uczucia co do olejowania. Czasami nie widzę żadnych efektów, często też włosy są jeszcze bardziej suche zwłaszcza na końcach :( Ale raczej nie będę się poddawać.

4. Nauczyłam się nowych fryzur. Przeważają oczywiście wszelkiego rodzaju plecionki, które jednak wykonuję na czyiś głowach ;p Na swojej potrafię zrobić coś jedynie z boku co średnio mnie satysfakcjonuje.

5. Ten rok był zdecydowanie rokiem najdłuższych paznokci w moim życiu. Skończyłam na dobre z obgryzaniem i stan paznokci wyraźnie się poprawił. Nadal zdarzają się gorsze chwile (jak na przykład teraz kiedy wciąż ratuję je po przedświątecznym sprzątaniu) ale wciąż są w o niebo lepszej kondycji niż kiedyś.

6. Mój makijaż. Kiedyś był tylko podkład, puder i tusz. Teraz postawiłam na makijaż oka. Zakupiłam sliczną paletę cieni od Sleeka oraz bazę i szaleję. Uczę się również robić kreski eyelinerem i wychodzi mi coraz lepiej.

7. Koniec z chemicznymi farbami! Postawiłam na naturalną hennę i teraz sklepowe półki z farbami omijam szerokim łukiem. Nie mam zamiaru więcej farbować zwłaszcza, że do dziś muszę podziwiać jego skutki (jasne, spalone końcówki).

8. Trochę mniej pozytywnie... właśnie rozdwojone końcówki. Nie mam serca ich podcinać tak często jak tego wymagają (a może raczej tak dużo). Bo co da podcięcie o 0,5 cm skoro włosy nadal są wycieniowane a rozdwojone końce mam nawet na odrastającej grzywce!

9. Moja koszmarna cera. W tym roku przeszła prawdziwe piekło. Najpierw zaserwowałam jej olbrzymią ilość słońca podczas wakacji (i nie stosowałam dziennie kremu z filtrem), później przeszła parę niezłych wysypów po kuracjach drożdżami. Do dziś nie jest idealnie ale wszystko powoli się goi. Pomogło mi w tym zdecydowanie mydło Alepp, do którego na samym początku byłam sceptycznie nastawiona.

10. Masa wypróbowanych kosmetyków do włosów. Trochę jednak pomogły określić co moje włosy lubią a czego nie. Jak już nieraz wspominałam są one kapryśne i rożnie reagują lecz teraz przekonałam się na własnej skórze (a raczej włosach) jak działają tzn hity wizażowe i blogowe. A nie wszystkie w rzeczywistości okazały się ideałami.

Co planuję w 2013 roku?

1. Zapuścić włosy do pasa. Tak wiem.... dość ambitnie zwłaszcza, że moje włosy dość wolno rosną ale zobaczymy ;)

2. Pozbyć się rozdwojonych końcówek. No i właśnie ten punkt kłóci się z tym powyżej...

3. Zagęścić włosy. Chciałabym mieć co najmniej 9 cm w kucyku. Na chwilę obecną jest niecałe 8 (pocieszam się tym, że dojdzie do tego moja zapuszczana grzywka)

4. Przetestować więcej rosyjskich kosmetyków do włosów

5. Znaleźć szampon idealny (który nie przesuszy skóry, nie spowoduje wypadania i będzie łagodny dla włosów)

6. Udoskonalić mój makijaż. A głównie chodzi mi o zakup porządnych pędzli.

7. Nauczyć się robić wzorki na paznokciach  ;)

8. Kupić szczotkę Tangle Teezer na którą poluję już kilka miesięcy..

I z zupełnie innej beczki:

9. Dostać się na wymarzoną uczelnię....